Chodzę w koło;
nieustannie przestraszony
tym, co nadejdzie
tym, co było.
Chodzę tak długo, że zaczynam drążyć;
schodzę coraz niżej
i niżej.
Nie widzę już światła -
jestem zbyt głęboko,
nie ma już odwrotu
dla ciebie również.
Oglądam się za siebie;
widzę schody
wykopane przeze mnie.
Zimna woda zaczyna zalewać moje płuca;
duszę się -
po chwili wyrastają jednak kwiaty,
a ja wyrywam je całymi garściami.
Wszystko zaczyna się zapadać -
czuję okruchy ziemi na mojej twarzy
a po chwili
nie czuję już nic.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz