Siedzę tu w kącie - zmarnowany; ruch jest mi niczym podniesienie najcięższego worka kamieni.
Kulę się z zimna myśląc, że pewnego dnia ktoś z was wreszcie mnie dostrzeże; sprawi mi ten zaszczyt i skieruje na moją twarz swoje oblicze, pokazując mi swoją maskę.
Drżę przez temperaturę? Czy też nie mogę wytrzymać naporu moich myśli? Spoglądam na wasze plecy; wy jednak wciąż zabiegani, obserwujecie ptaki.
Z drugiej strony - to przecież moja wina; w końcu sam zdecydowałem się tu przyjść. Zostałem jednak do tego zmuszony; temperatura nieznająca litości wyparła mnie z mojego poprzedniego miejsca pobytu.
Myśląc o tym, czuję się jak balast niepotrzebny temu światu - za to wy przypatrujecie się kwiatom. "Och, spójrz, jaki piękny! Ależ jego liście komponują się w niewyobrażalnie piękną mieszankę barw!" - mówicie sztucznie; nie jest to w końcu rzeczywistość - żyję za ścianą tekstu.
Skoro żyję za ścianą tekstu, czemu nie pokażę wam więc tego, co znajduje się za kolejną?
Starzec rozpacza głęboko po swoim zdechłym kocie; płacze długo - dniami, nocami; w końcu przestaje, gdyż odwodnił się - całe pomieszczenie wypełniło się jego łzami. Umiera; czemu? Utopienie? Zginął z odwodnienia? Nie mógł z żadnego z powyższych powodów; w końcu był w stanie wypić wszystko co do kropli - pochodziło to przecież z jego organizmu; tyle, ile wypłynęło, tyle też powinno zmieścić się w jego wnętrzu. Co doprowadziło do jego śmierci?
Kot.
Skoro poznaliście już prawdę, może wreszcie zwrócicie się ku mojej osobie? Dotkniecie mnie, zrywając kontakt z codziennością?
Nie zdążycie, gdyż mnie już nie ma - wyparowałem z zimna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz