piątek, 17 maja 2019

List do ciebie.

   Niegdyś chodziliśmy krok w krok po jednej ścieżce, która była dla nas niczym most łączący dwa różne światy - niby tak sobie różne, a jednak dzięki tej nieokiełznanej sile połączone w niezrozumiały człowiekowi sposób.
   most - dyplomata
   most - mediator
   most - ściana;
   Patrzył na nas z góry, śmiejąc się nam prosto w twarz, drwiąc sobie bezecnie z naszych małych sprzeczek tylko po to, by w następnej chwili przerwać je w niespodziewanym momencie, jakby nie mógł zrobić tego już wcześniej - widział bowiem bardzo dobrze jeszcze na długo przed kłótnią zapowiadającą  burzę.
   W końcu jednak pewnego dnia zniknął - znikąd pojawiła się para, a na jego miejscu pozostała nicość ze znakiem: zaraz wracam - tyle że jego powrót nigdy nie nadszedł; na niego było już za późno.
   Wraz z pogrzebem mostu, nasze światy zyskały suwerenność, a my zapomnieliśmy o sobie tak szybko, jak zapomnieliśmy o naszym dzieciństwie, które wymknęło nam się spod nóg, biegle uciekając przed naszymi oczami, ukrywając się sprytnie za każdym kątem, byle nie wzbudzić niepotrzebnych emocji.
   Osoba po osobie krzyżowaliśmy drogi budując kolejne mosty tylko po to, by prędzej czy później rozsypały się na naszych oczach pomimo naszych największych prób. Patrzyliśmy bezsilnie jak nasze planety powoli się rozchodzą, popadając w ślepotę.
   Ty i ja widzieliśmy się jednak od czasu do czasu na naszych drogach, napotykaliśmy się wzrokiem z nutą zrozumienia w oczach przypominając sobie dawne czasy.

   .
   .
   .

   Przed całym incydentem traktowaliśmy się niczym mieszkańców naszych ziem; byłem częścią twojej tak samo, jak ty należałeś do mojej. Byliśmy niczym pasujące do siebie elementy układanki, niczym gwiazdy w gwiadozbiorze trzymające się za ręce - nie byłoby całości bez innych, niczym zgoda i kłótnia.

   .
   .
   .

   Pewnego dnia pewien człowiek zasadził pewne dwa drzewa; rosły one wspólnie, przez wiele, wiele długich lat. Nie zdradzały żadnych oznak słabości; ich gałęzie były na tyle blisko, by mogły dotykać się delikatnie na wietrze, witając się lekkimi ukłonami i podając sobie ręce mówiąc: "Witaj! Jak mija ci dzień?". Człowiek jednak nie pomyślał nad pewnym aspektem; drzewa powoli zaczęły słabnąć, obumierać i próchnieć - wspólnie wypijały swoją cenną wodę.

   .
   .
   .

   Nasze światy były jednak niczym cząsteczki kurzu unoszące się pod światłem; wymijające się nieustannie pyłki z sekundy na sekundę zmieniające swoje położenie, orbitujące wokół siebie przez chwilę tylko po to, by w następnej lecieć daleko na północ.
/perspektywa/

   .
   .
   .

   Idę tuż obok ciebie; zerkam niespokojnie w prawo z lekką nutą nostalgii pamiętając dobrze twoje miasta, doliny, wzgórza oraz góry, które pokazywałeś mi kiedyś tak dogłębnie. Przypominam sobie to wszystko, a w moim oku leci pojedyncza łza, której wartość znam tylko ja w całym moim świecie. Czy ty już zapomniałeś? Czy nie pozwoliłem ci zbyt dogłębnie poznać mojego małego skrawka ziemi, przez co teraz cierpię te katusze?
   A może też patrzysz się na mnie, gdy tego nie widzę - również wzmagam w tobie te same emocje - bądź, nie te same; krzywdzące, być może? Jeśli
tak -  wybacz mi proszę, gdyż nie chcę zamazać moich śladów tym krótkim spotkaniem.

   .
   .
   .

   nasze życie jest galaktyką; zbiorem układów planet

   .
   .
   .

   Chciałbym jednak pewnego potwierdzenia, lekkiego ruchu głową, przekręcenia dłonią w lewo, podniesienia trochę za wysoko lewej stopy, gdy stąpasz - czegokolwiek; powiedz mi tylko, że pamiętasz.
   Nie mogę być jedynym, który wie o naszych starych przygodach.

   A może to czas zapomnieć? Pozbyć się niepotrzebnego balastu i pójść dalej swoją drogą w poszukiwaniu dalszych podróży?

   .
   .
   .

Proszę, daj mi jakieś potwierdzenie; cokolwiek - nie potrzebuję wiele, gdyż nie potrafię zapomnieć.

wtorek, 7 maja 2019

those tears weren't mine

once upon a time when i woke up
I felt this strange feeling
it overwhelmed me
was it jealousy?
I can't really recall now
I stood up
went to my bathroom
I looked in the mirror
and saw nothing
then I cried
with tears that weren't mine