środa, 22 lipca 2020

Wyścig 2. (pojedynek z bliskim)

   W życiu od czasu do czasu zmuszeni jesteśmy do biegu w maratonie-
wyścigu, raczej.
Codzienne zmęczenie w końcu wykańcza nas w pełni i nie zostawia nam innego wyboru, jak tylko przebiec tę ostatnią prostą, łeb w łeb z naszym rywalem;
rywalem jednak jest nasza najbliższa osoba.

   Nadeszła jednak w końcu pora na mnie; jak każdy inny człowiek, nie spodziewałem się że ta pora nadejdzie - nie byłem więc przygotowany; całe życie starałem się nie myśleć o tym, że wyścig ten będzie musiał nastąpić. W momencie jednak, gdy zrozumiałem, że to już czas, począłem rozmyślać nad wszystkimi technikami; nad strategiami i podstępami, które wykorzystać, by rzucać kłody pod nogi mojemu niechcianemu wrogowi, którego tak dobrze znałem.
   Nie chciałem jednak zrobić mu krzywdy; chciałem umorzyć ból, jaki nastanie po mojej ewentualnej wygranej. Jednak na nieszczęście mojego przeciwnika, był on osłabiony już od startu; zresztą podobnie jak ja; oboje bardzo dobrze jednak zdawaliśmy sobie z tego sprawę. Każdy z nas wiedział również, jaka stała cena za przegraną.


*********************************************************************************


Przekraczając linię mety, ta zamknęła się, więżąc za stalowymi i zimnymi kratami ofiarę, jaką stał się przegrany; ta krzyczała, zdzierała swoje już i tak zmęczone gardło, wołała o pomoc swojego do tak niedawna bliskiego tylko po to, by ten mógł popatrzeć się zza srebrzystych pasów bezradnie na swojego konającego byłego wroga.
Oboje wiedzieli, co ich czeka po ukończeniu wyścigu.
Oboje wiedzieli, że nie ma innego wyjścia.
   Jedyne, co pozostaje wygranemu to ostatni widok, którym zachłysnął się, odwróciwszy po raz ostatni do swojego rywala.
   Jedyne, co pozostaje przegranemu to świadomość swojej przegranej. To, i odliczanie powoli:

raz
dwa
trzy
cztery
pięć

ONA 

Wszystko okej?

ON

(w myślach, śmiejąc się sam do siebie)

Kto to mówi.

(kontynuuje, już na głos, z pewnością)

Oczywiście, że tak...

(cisza)

A u ciebie? Robiłaś coś szczególnego?

ONA

(zastanawia się chwilę, po czym zaczyna, lekko w żartach)

Byłam tu i tam - nic szczególnego...

(ponownie, długa cisza)

ON 

Nie siedź długo, okej?

...
...
...
...
...
...

sześć
siedem
osiem
dziewięć
dziesięć