piątek, 20 września 2019

Śmierć.

   Pomocy! Czuję że zanikam -  powoli dematerializuję się, łącząc się z otaczającym mnie światem - umieram. Nie potrafię wydobyć z siebie dźwięku - wskazać palcem, przymknąć oczu, podnieść pióra, uchwycić chwili.
   Pewna część mnie się rozpada - reszta za nią. Nie czuję już bicia serca ani oddechu w moich płucach. Nie ma we mnie nic, co mogłoby ożyć.
   Nie mogę się już koronować władcą własnych światów; korona nie pasuje na mój umysł. Każdy wysiłek mózgu jest niczym wielki krok z balastem o wielkości góry.
   To, co niegdyś było moim przyjacielem, teraz obróciło się przeciwko mnie. Jestem skończony.
   Kiedy do tego doszło? Kiedy wbito mi nóż w plecy? Czy byłem zapatrzony gdzieś przed siebie, dlatego nieuważny nie usłyszałem zbliżającego się przeciwnika?
   Nic z tego nie jest ważne, gdyż umieram! Nie śmiercią naturalną - śmiercią świetlaną, najgorszą z możliwych.
   Nie zdążyłem pożegnać się na dobre z wszystkimi przyjaciółmi w mojej głowie - nie pokazałem ich światu, czemu więc dopadłaś mnie tak wcześnie, o śmiercio?
   Jedyną moją nadzieją jest deszcz, który spadnie po mojej egzekucji, z którego będę mógł wyłowić parę kropel, uzdrawiając moje stargane ciało, a na jego szczycie wyrośnie nowa, czysta, pełna fal głowa.
   Do tego czasu jednak czekam na twoje przyjście z zapartym tchem i odliczam powoli
i czekam
i czekam
i czekam

i
czekam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz