sobota, 28 lipca 2018

Życie Pana Muchy.

   Od kiedy pamiętam - byłem muchą. Miałem cztery odnóża, dwoje oczu, a mój pokarm pochłaniałem tym śmiesznym, sterczącym od frontu mojej głowy aparatem. Nie wiem, kiedy się urodziłem - nie posiadam matki, a przynajmniej nie takiej, która by mnie wychowała. Jestem tylko jedną z tysięcy much, które wykluły się w losowym, świńskim łajnie. Jaki jest mój cel? Nie mam pojęcia. Czy on w ogóle istnieje? Nie posiadam uczuć, nie widzę nawet za dobrze, a jedyne, co mogę zrobić, to przenieść groźne choroby i wirusy. Do czego więc zmierzam? 
   Przeżyję jeszcze niecałe dwa tygodnie - na szczęście nie za długo, może przy odrobinie szczęścia jakiś człowiek pacnie mnie swoją ręką i dokończy mojego żywotu. I tak jestem nikim pośród niezliczonych ilości takich samych jak ja. Lecę właśnie pośród ogromnego lasu, a raczej - parku. Hałasuję swoimi głośnymi skrzydłami, zakłócając jedynie spokój, jakiemu oddać chcą się ci wszyscy ludzie.
   Jednak - kto dał im prawo do tego spokoju? Czemu to im się on należy? Dlaczego to niby ja, swoją obecnością zakłócam spokój ich, a nie odwrotnie? Przez to, że są więksi? Może przez to, że są inteligentni? To nie sprawia jednak, że powinni oni onieśmielać inne istoty. Może jednak się myliłem - może jednak fakt, że jestem jedną z wielu nie jest niczym złym? Może jestem jedyny w swoim rodzaju? Niestety - ludzie żyją o wiele dłużej niż my. Dlatego niech lepiej oni, swoim długim życiem, cieszą się i hałasują, ile tylko zechcą. Z drugiej strony jednak, może to my, muchy, powinniśmy cieszyć się nim, biorąc pod uwagę małą ilość czasu, jaka została nam dana? Może nie powinniśmy przejmować się ludźmi, tylko latać, ile nam natura dała? Może to jest nasz cel - cieszyć się tym, co zostało nam dane, a nie przejmować się inny--
   Najwidoczniej latałem za długo w jednym miejscu, gdyż w tym momencie leniwa dłoń człowieka zmiażdżyła moje małe ciało w bezkresnym uścisku, z którego już nigdy nie zobaczę światła dziennego - teraz zaznam jedynie nicość. Na całe szczęście.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz