czwartek, 31 stycznia 2019

Panowie w czarnych garniturach.

   Panowie w czarnych garniturach przychodzą tylko w określonych wypadkach; jedynie, gdy są potrzebni. Zjawiają się w nieoczekiwanych momentach, stojąc za twoimi drzwiami wtedy, gdy spodziewasz się ich najmniej. Myślisz sobie: "Nie, to niemożliwe, by tym razem ścigali mnie. Nie ma szans." W następnej chwili zaś otwierasz drzwi, chcąc wyjść i spotykasz ich twarzą w twarz, zderzając się z rzeczywistością, jakkolwiek dziwna i niezrozumiała by nie była.
   Ci obserwują cię dogłębnie, jakby przeszukując twoje kieszenie swoim przeszywającym wzrokiem i przeczesują każdy zakamarek twojego przestraszonego do szpiku kości ubrania. Naprawdę przerażające.
   Wyglądają, jakby sprawa ich nagliła; "Dziwne - zastanawiasz się - kto mógłby ich pośpieszać? Przecież nie ma nikogo wyżej postawionego od tych niezrozumiałych strażników porządku." Ci jednak po zakończeniu szukania, najwyraźniej orientują się, że trafili do złej osoby; zostaną jednak, gdyż przecież nigdzie im się nie śpieszy - to mówią wyrazy ich zamglonych twarzy.
   Sparaliżowany zdziwieniem zauważasz jednak, że wszyscy niespodziewani goście zaczynają zdecydowanie iść w twoją stronę, krokiem, który wyraźnie sygnalizuje, że ci nie zamierzają się zatrzymywać; staranują każdego na swojej drodze, nie bacząc na konsekwencje; w końcu kto miałby karać te nieszczęsne istoty?
   Odsuwasz się więc naprędce, przestępując z powrotem przez swój próg nie myśląc nawet o tym, by zamykać im drzwi przed nosem. Twoje trzęsące nogi zaczną powoli się uspokajać; nie na długo, gdyż sam widok tych ciemnych postaci schylających się w pół, by móc wejść do twojego domu jest dla ciebie wystarczająco niedorzeczny, że wracasz do dawnego niepokoju.
   Ich luźno zlewające się z tłem sylwetki zaczynają przechadzać się po twoim mieszkaniu rozgaszczając się, jakby byli u siebie; jeden siada na kanapie, drugi zagląda do twojej lodówki, by sprawdzić, czy starczy jedzenia na kolację, kolejny szuka w szafkach jakiejś szczególnej rzeczy, jakby wiedział dokładnie, gdzie jest, lecz udawał, że nie ma takiej świadomości i przeszukuje teraz wszystkie dostępne szuflady, byś nie zaczął się zastanawiać, skąd posiada takie informacje. Ty dobrze wiesz; grasz z nim jednak w tę dziwną grę, gdzie każdy z was ma własną fasadę; okłamujecie się wzajemnie mimo, że dobrze znacie prawdę o drugiej stronie.
   Cała reszta panoszy się po wszystkich kątach, zaglądając we wszystko możliwe miejsca, szukając tego jednego, najcenniejszego. Stoisz w miejscu, zszokowany i nie wiesz, co powiedzieć. Przyglądasz się więc im wszystkim patrząc, jak wywracają twoje miejsce do góry nogami, zastanawiając się, ile to wszystko może potrwać i modląc się w myślach, żeby szybko się skończyło.
   Jeden z nich jednak stoi w kącie, obserwując swoich braci, nie ruszając się i jakby koordynuje w myślach ruchy innych; tak naprawdę pewnie nie ma nad nimi żadnej kontroli, a inni wmówili mu, że może cokolwiek zdziałać po to, by nie wchodził im w drogę. Tak więc stoi tam teraz zajęty i zastanawia się pewnie, dlaczego żaden z nich nie robi dokładnie tego, co sobie zażyczy. Czasami jednak udaje mu się zgadnąć, co uczyni ten, w którego akurat się wpatruje co powoduje, że nie rezygnuje z dalszych prób władzy.
   Próbujesz się poruszyć, podejść chociaż do ściany i się oprzeć, zyskać jakąś równowagę; nie możesz. Cały dom zalany został ludźmi w garniturach - nie masz już jak zrobić najmniejszego ruchu, gdyż wszystkie pokoje zostały przejęte. Przeciskasz się przez gromady nieznanych ci istot i wybiegasz przez drzwi, w tle słysząc jedynie: "Stój! Mamy nakaz! Nie możesz uciec! Znaleźliśmy to, czego szukaliśmy, zostań!"
   Ty jednak nie zostajesz; biegniesz przed siebie w nadziei, że więcej nie usłyszysz tego przeraźliwego głosu w całym swoim życiu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz