wtorek, 18 września 2018

Ściana.

   Czasami w swoim życiu napotkasz ścianę; spojrzysz na nią ze wszystkich stron - zobaczysz jej piękne zdobienia nadające jej niesłychanego blasku, dziwne girlandy porozwieszane na całej jej powierzchni; absurdalną fakturę, szurającą pod twoimi palcami oraz ten niemożliwy do określenia kolor.
   Zaczniesz się wtedy zastanawiać: Czemu tu stoi? Czemu zagradza mi przejście, taka piękna, dostojna ściana? Spróbujesz się na nią wspiąć; złapiesz się każdego kolejnego migającego światła, byleby mieć oparcie - byleby wdrapać się na szczyt tej niezdobytej góry i zobaczyć, co się za nią znajduje. Z własnej ciekawości? Z chęci samorealizacji, szukania celu? Czy może właśnie wręcz przeciwnie - z jego braku; chcąc go odszukać [znaleźć]?
   Po niezliczonych próbach zaczynasz wreszcie coś nowego; próbujesz się przebić - zaczynasz napierać pięściami na jej niezrozumiałą dla ciebie powierzchnię, chcąc ją zburzyć; uderzasz w nią z całych swoich sił by się wyładować, nie mieć już przed oczami tej kunsztownej ściany; rzeczy, w którą wpatrywałeś się od dawna - którą przeanalizowałeś na wszelkie możliwe sposoby; którą znasz już na wylot i zaprzyjaźniłeś się z nią, bądź może nawet zakochałeś.
   Miłością platoniczną, która po jakimś czasie przerodziła się w namiętne zauroczenie; aż w końcu w szewską pasję. Próbujesz ją więc teraz zniszczyć w furii, jaka nigdy wcześniej cię nie ogarnęła; kopiesz ją, uderzasz w nią głową aż do momentu, gdy zdajesz sobie sprawę, że twoje stargane kończyny zaczynają sączyć się krwią; wszystko to bez efektu.
   Jest to moment dziwnej realizacji; dojścia do wniosku, że wszystko to było na nic. Nigdy nie chciałbyś zniszczyć czegoś tak pięknego i doniosłego jak ściana, którą napotkałeś i z którą wszedłeś w egzotyczną, nigdy dotąd nieznaną ci relację. Widzisz ślady twojej krwi na jej powierzchni; są one jednak białe, a twoje rany mimo, że bolą - zasklepiają się w niewytłumaczalny sposób. Dostrzegasz piękno, którego dziwnym trafem chciałeś się pozbyć. "Czemu?" i "Jak?" to pytania, które zdajesz zadawać sobie zbyt często, więc rezygnujesz z dalszego dociekania idei istnienia ściany; zawracasz więc - nie zrezygnowany i zawiedziony, lecz z nową wolą życia, która prowadzić cię będzie na swojej smycz- kto wie jak długo.
   Kiedy o niej zapomnisz, tej już nie będzie - gdy znajdziesz się ponownie w tym samym miejscu i przypomnisz sobie o niej - wspomnisz ją, nostalgicznie wpatrując się w ziemię myśląc, jakie niestworzone historie mógłbyś opowiadać ludziom o czasie spędzonym wspólnie. Szybko jednak zaprzestaniesz dalszego marnowania czasu i pójdziesz przed siebie, wreszcie mogąc odkryć to, co kiedyś ukrywała przed tobą w tajemnicy - i będzie to dobry ruch.
   Jednak zawsze z tyłu głowy będziesz wiedział, że kiedyś się jeszcze spotkacie; wtedy wtedy jednak, jako starzy znajomi, uściśniecie się w przyjacielskim uścisku, wspominając stare dzieje, a ta ponownie zniknie, pozostawiając w tobie małe ziarenko doświadczenia, które wkrótce wyrośnie i da życie kolejnej ścianie. Ponieważ taka jest kolej rzeczy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz